0
TRAIN HARD TRAVEL FAR

train hard, be happy & eat clean czyli camp sportowo – dietetyczny w Karpaczu ze smaki warte poznania <3

Sportowe wyjazdy to kolejny element mojej pracy, który uwielbiam. Organizuję takie aktywne, zdrowe wyjazdy od dwóch lat. Głównie w Polsce na weekend, ale również dłuższe, zagraniczne Bali, Maroko).

W tym roku camp sportowo – dietetyczny zorganizowałam, po raz pierwszy, z Natalią Kmieciak – dietetyczką i blogerką kulinarną Smaki Warte Poznania.

Jako kierunek wybrałyśmy Karpacz, a w zasadzie Łomnice pod Karpaczem, gdzie zatrzymaliśmy się w miejscu wypoczynkowym Osada Śnieżka. Noclegi mieliśmy w apartamentach wolno stojących resortu. Camp był w połowie kwietnia (tak wiem trochę czasu mi zajęło, żeby zrobić ten wpis…), a dokładniej 12 – 15.04. To był idealny czas! Krótko po Wielkanocy,  nie było ani za ciepło ani za zimno, nawet deszcz nas oszczędził, bo tylko pół dnia padało. Prawdziwa wiosna na dole, a w górze nadal zima…

Rozpoczynaliśmy w czwartek o godzinie 14 od spotkania organizacyjnego. Przekąska od LYFE diet catering – pyszna sałatka z burakiem i fetą oraz super zielony koktajl – dodały wszystkim energii po podróży przed pierwszym wspólnym treningiem. Każdy z uczestników otrzymał pakiet startowy – bluzę z kapturem, plecak – worek i batonik kokosowo – owsiany. Dla dobrego rozruszania po trasie, poprowadziłam trening funkcjonalny na pięknej trawie przed hotelem, z widokiem na Śnieżkę <3

Wieczorem integrowaliśmy się przy ognisku. Mieliśmy kiełbaski, warzywa i ziemniaki w folii aluminiowej do wrzucenia w ognisko. Cała grupa liczyła 18 osób, razem z Natalią i ze mną.

Deszczowy piątek pokrzyżował nam plany zdobycia Śnieżki tego dnia. Poranny bieg w deszczu był zdecydowanie pobudzający i orzeźwiający. Pyszna i energetyczna owsianka z owocami przygotowana przez Natalię dała powera na kolejny trening. Dzień był zdecydowanie treningowy. Ze względu na deszcz, ćwiczyliśmy częściowo pod dachem – trening z mini band i trening obwodowy. Po południu rozpogodziło się, więc relaksujące zajęcia body & mind mieliśmy pod gołym niebem.

Tego dnia część osób miała zabiegi masażu w hotelowym spa. Można też było skorzystać z basenu i sauny.

Natalia szykowała pyszne, zbilansowane posiłki dla naszej ekipy. Zdecydowanie można się było zainspirować nowymi, zdrowymi daniami i przepisami na ciekawe potrawy.

Do moich zadań w kuchni należało przygotowanie śniadania w sobotę, przed wejściem na Śnieżkę -> moje kochane pankejki z masłem orzechowym i owocami. A w niedzielę miałam wielkie wyzwanie! Szakszuka dla 18stu osób! Nie powiem – nie było to łatwe zadanie, ale dałam radę! Yeah!

Sobota byłam pod hasłem Śnieżki. Po wczesnym, pożywnym śniadaniu, zaopatrzeniu wszystkich w prowiant na trasę – ciastko owsiano – orzechowe od owsiana.pl, batonik kokosowy train hard & be happy od xawery miodowy i woda kokosowa, ruszyliśmy niebieskim szlakiem na szczyt. Wchodziliśmy kilka godzin, uwielbiam tą trasę. Jest niesamowicie przyjemna i piękna widokowo. Po drodze było sporo śniegu!

Zaraz po powrocie zjedliśmy ciepła zupę meksykańską, oczywiście przygotowaną przez Natalię. Część osób poszła na basen i sauny i zabiegi, a kto chciał wziął udział w zajęciach stretchingu. Idealne zakończenie po przejściu około 21 kilometrów. Piękny cardio trening!

Niedziela była ostatnim dniem. Przed śniadaniem mieliśmy trening jogowo – stretchowy, bo po wejściu na Śnieżkę i kilku dniach treningowych ciało było już trochę zmęczone. Ukochana szakszuka na śniadanie i ostatni intensywny trening przed zakończeniem. Po treningu każdy dostał proteinowy shake chias <3  Przed wyjazdem zjedliśmy na lunch pyszne wegańskie curry. Był czas by zadać wszelkie nurtujące pytania dotyczące treningów i diety, rozdanie certyfikatów uczestnictwa i pożegnanie.

Zależało nam, by uczestnicy poczuli motywację do zdrowego i aktywnego trybu życia.

 

Czy będzie kolejny nasz wspólny wyjazd ze Smaki Warte Poznania? Tego jeszcze nie ustaliłyśmy 😉 Na pewno nie raz jeszcze coś wspólnie zorganizujemy.

Póki co w terminie 20 – 22.07.2018 camp sportowy train hard & be happy w mojej kochanej Komarówce.  (miejsc już niestety nie ma).

 

 

 

You Might Also Like...

No Comments

    Leave a Reply