0
BABY LOVE TRAIN HARD

Powrót do formy po porodzie, cała prawda…

Zabierałam się do tego wpisu już wiele razy. W głowie tworzyłam różne wersje. Początkowo chciałam napisać o powrocie do formy po ciąży i po porodzie po prostu z punktu widzenia trenera, jako odzyskiwanie formy fizycznej, treningowej. Stwierdziłam jednak, że nie tak chcę Wam o tym napisać, bo ja mam trochę inne podejście niż, można powiedzieć, większość dziewczyn, co zrozumiałam po przeczytaniu wielu wiadomości od Was i po licznych rozmowach ze świeżo upieczonymi Mamami (w sumie z tymi doświadczonymi również). Czyli cała prawda o ostatnim roku mojego życia. Roku, który bardzo wiele zmienił <3

W tym czasie dostałam mnóstwo zapytań o to, jak ćwiczyć w ciąży, jak nie przytyć w ciąży, kiedy zacząć ćwiczyć brzuch po porodzie (często pytały o to Dziewczyny już 2 tygodnie po porodzie!), kiedy zniknie brzuch, bo minął już tydzień a on nadal taki jak w 4 miesiącu…i wiele podobnych… i niestety media społecznościowe, gwiazdy, celebryci itp. wywołują presję szybkiego powrotu do cudownie zgrabnego ciała i mega formy, najlepiej miesiąc od urodzenia Dzidzi ;( to wpędza Młodziutkie Mamy w kompleksy, a tak być nie powinno… Ponad 9 miesięcy nasze ciało się zmieniało, po porodzie hormony dają do wiwatu (może się pojawić baby blues, nie mówiąc o depresji po porodowej), stoimy przed zupełnie nową sytuacją… Już teraz wiem, że jestem inna od wielu… może dobrze? Może właśnie mam zdrowe podejście?…

Minął ponad rok od czasu jak się dowiedziałam o ciąży i prawie pół roku odkąd jestem Mamą. Bardzo wiele się w moim życiu zmieniło, jednak cały czas staram się żyć zdrowo – aktywnie, odpowiednia dieta i dbanie o planetę (chcę by moje dziecko poznało jak najwięcej zanim wszystko sami zniszczymy…)

W ciąży byłam dokładnie 37 tygodni 2 dni. Moje ciało zmieniało się przez ten cały czas. W moim ciele powstał największy dla mnie CUD ? z każdym dniem Dzidziolek rozwijał się coraz bardziej, rósł i dojrzewał, by przyjść na ten świat. Poród był ogromnym wysiłkiem i dla mnie (kilkanaście godzin prób naturalnego, zakończone cesarskim cięciem) i dla Dziecka.

Tak jak miałam świetną formę do ostatniego dnia ciąży, w chwili, gdy urodziłam Stefcia, jak za pstryknięciem palcem ją straciłam…

…dosłownie jakby ktoś wyssał ze mnie energie. W czasie połogu treningi to była ostatnia rzecz o jakiej myślałam. Przez te kilka tygodni moje ciało było inne niż kiedykolwiek wcześniej i później. I teraz Was mocno zaskoczę! Pomijając fazę oczyszczania i bólu po cc, ja uwielbiałam ten czas. Moje ciało w tym okresie było magiczne. Miałam jeszcze wspanialszy glow niż ten ciążowy – piękna cera, promienne spojrzenie – przepełnione bezgranicznym szczęściem, bezwarunkową miłością i odrobiną lęku przed nieznanym. Brzuch wracał powoli do siebie, karmienie piersią przyspieszało obkurczanie macicy, rana goiła się doskonale. Ja nie mogłam ogarnąć, jakim cudem jeszcze przed chwilą, pod moim sercem żył sobie ten Mały Człowiek, który teraz jest tu, ze mną i całkowicie skradł moje serce – stał się całym moim światem.

10 tygodni po porodzie

Dbałam, i nadal dbam, o siebie, o dietę, o odpowiednią ilość snu (kładę się od razu jak zasypia Stefcio). Już czwartego dnia po porodzie umówiłam się z fizjoterapeutką uroginekologiczną – Pani Fizjoterapeutka Marta Stachowiak. Przyjechała do mnie do domu, by sprawdzić czy wszystko przebiega prawidłowo. Obkleiła mój brzuch tape’m, by zmniejszyć ból po cc. Częściowo było to bardzo pomocne, częściowo działało za mocno, więc w tych miejscach zdjęłam plastry. Pokazała ćwiczenia jakie mogę wykonywać – bardzo proste, głównie oddechowe i izometryczne. W pierwszych dniach z wielkim trudem wstawałam i pochylałam się, siedzieć mogłam w jednej pozycji, a spałam w pozycji półleżącej.

Moim treningiem stały się spacery. Pierwszy zrobiłam 8 dni po porodzie. I przeszłam jedynie moją ulicę, nawet nie wiem czy to było kilkaset metrów. Po około trzech tygodniach, do ćwiczeń oddechowych, zaczęłam dodawać rozciąganie i to przede wszystkich pleców i klatki piersiowej. Te części ciała bolały okrutnie od karmienia i kilkuminutowy stretching cudownie pomagał. Stopniowo zaczęłam dodawać więcej ćwiczeń, głowie jogowych pozycji.

Pierwszy trening wzmacniający zrobiłam jakieś 2,5 miesiąca po porodzie, jedynym obciążeniem była guma mini – band. Po tym treningu byłam okrutnie obolała 😉 Powoli zaczęłam wracać na salę fitness – póki co prowadzę zastępstwa i raz w tygodniu zdrowy kręgosłup.

Myślałam będąc w ciąży, że będę odliczać dni do końca połogu , żeby wrócić do treningów i prowadzenia zajęć…I tu też się okazało, że wcale tego nie chcę. Pracowałam mega intensywnie przez 10 lat. I ta przerwa jest mi potrzebna. Chcę spędzać każdą sekundę ze Stefciem. Oczywiście już trochę pracuję (zajęcia grupowe, treningi, szkolenia), jednak to nie jest dla mnie wyczekiwane oderwanie się… ja tęsknię na maxa za Stefankiem w tym czasie <3

Dziewczyny…nie dajcie się zwariować. Dajcie sobie czas. Macie do tego ogromne prawo. Ciało nasze przez wiele miesięcy miało przed sobą ogromny challenge. Nie wymagajmy, by po miesiącu wyglądało jak przed ciążą 😉

Ja, może i jestem już szczupła (a nawet bardzo, bo ważę 5 kg mniej jak przed ciążą), jednak do formy mojej mi daleko. I dobrze mi z tym, bo na to przyjdzie czas. A chwil z Maleństwem już nie odzyskam.

Buziaki!!!!!

Dajcie znać, co myślicie o takim podejściu <3

You Might Also Like...

No Comments

    Leave a Reply